NA SKRÓTY
Piotr Peszko
+48 605 570 195
ppeszko@gmail.com

Scholaris – portal, który budzi emocje

Scholaris – portal, który budzi emocje

2 grudnia 2011

Scholaris pomimo swojego wieku ciągle budzi emocje, a im starszy, tym lepiej mu idzie. Mam to szczęście, że znalazłem się na jakiejś liście spamerskiej, która poinformowała mnie, że jakaś magia stała się wokół portalu Scholaris. Szczerze mówiąc, myślałem, że ktoś już tego trupa zakopał i ewentualnie raz w roku zapala mu znicz na pamiątkę i ku przestrodze. Faktycznie – kilka lat temu był to idealny przykład, jak nie tworzyć portali edukacyjnych. Teraz jest to książkowy wręcz przykład braku pomysłu na cokolwiek oprócz wydawania pieniędzy.

Okazuje się, że za unijną kasę z POKL ekipa pod wezwaniem bliżej niezidentyfikowanego, szalonego doktora Frankensteina, podpięła nieboszczyka pod prąd, a do tego – zapodała mu nową kończynę. Ten wstał, podryguje w konwulsjach, a my mamy się cieszyć, czytając:

Portal wiedzy dla nauczycieli – Scholaris – dzięki nawiązaniu współpracy z SAS Institute Polska Sp.z o.o. wzbogacił się o ponad tysiąc anglojęzycznych zasobów lekcyjnych w takich obszarach, jak: język angielski, matematyka, nauki ścisłe i przyrodnicze (fizyka, chemia, biologia), nauki społeczne (historia i geografia) oraz język hiszpański.

Świetnie, że pozyskano nowe zasoby, ale gdyby organizacje humanitarne postępowały identycznie, w Sudanie sypaliby żywność do studni, które wykopali kilka miesięcy wcześniej, bo przecież:

portal Scholaris jest efektem projektu systemowego, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Jego celem jest dostarczenie, wdrożenie i zarządzanie platformą edukacyjną – służącą wspieraniu systemu edukacji.

Zastanawiam się bardzo mocno nad tym, komu powinno być wstyd za tę reanimację. Przecież to niehumanitarne. Za bezczeszczenie zwłok idzie się siedzieć, no chyba że robi się relikwie (ku przestrodze). Wracając do tematu: kto powinien spuścić oczy i stanąć w kącie? Czy ten, który zleca – Ośrodek Rozwoju Edukacji, czy może ten, który wykonuje – Young Digital Planet SA? Strona wygląda tak, jakby studenci zrobili ją za 0,5 l spirytusu majonego z cukierkami ICE – nawet kolor ma podobny, a działa tak, że bez wspomnianego trunku nie ma nawet co próbować.

Długo zastanawiałem się, gdzie leży problem braku pomysłu na życie golema o imieniu „Scholaris”. Pomijając fakt jego glinianych nóg i ślepoty, to twór żyjący tyle lat powinien nabyć zdolności intelektualnych na poziomie pozwalającym popełnić samobójstwo, albo wziąć się za siebie i automagicznie naprawić. Niemniej jednak udało mi się w swoim życiu znaleźć sytuację, która dobrze tłumaczy ten fenomen, żeby nie powiedzieć paradoks.

Byłem kiedyś dumnym (taa, pewnie) posiadaczem Fiata 126p, który ciągle się psuł, ale go kochałem. Później miałem Fiata Punto, który ciągle się psuł, ale już go nie kochałem. Następnie stałem się posiadaczem nowego Nissana, którego ciągle kocham, bo nie psuje się wcale, tylko mnie pozostała motoryzacyjna hipochondria.

No i teraz: skąd ten miłosny dysonans? W czym „maluch” był lepszy od „punciaka”? Jak to jest, że jednego kochałem, a drugi doprowadzał mnie do furii? Otóż, gdy przemieszczałem się „śrutownikiem” (lokalna, podkarpacka nazwa 126p) i się zepsuł – naprawiał go ojciec, a do tego robił to za własne pieniądze. Punto musiałem finansować sam. I właśnie tutaj jest pogrzebany… nawet nie pies – całe schronisko psów. Jeśli nie ma w czym utopić pieniędzy, wydajmy je na jakiś portal i niech się ludzie, z braku alternatywy, cieszą tak samo jak ja z pomarańczowego malucha. Nie za moje, to niech będzie małe, niewygodne i z silnikiem w dupie.

Na szczęście mój mózg doprowadził mnie do sprzedaży malucha (za 200zł – z kompletem kluczy wartym (sic!) 300 zł w środku) i punta oraz pogrzebaniu nadziei na to, że co stare, to połatam i będzie. Przesiadłem się na coś innego, co po prostu działa i działa dobrze, czego wszystkim przyszłym pokoleniom ekip reanimujących portal Scholaris życzę, obiecując szybko wrócić do tematu i przedstawić dokładniejsze case-study pt.: Scholaris, czyli jak nie robić portali edukacyjnych z dużą zawartością treści.Na uspokojenie polecam – poziom abstrakcji ten sam:

""
1
Previous
Next
o-autorze
Piotr PESZKO

Urodziłem się w małym mieście na Podkarpaciu, tam po raz pierwszy zmuszono mnie tego, żeby zdobyć formalne wykształcenie, chociaż wolałem social learning, zbieranie puszek po napojach i przesiadywanie godzinami przed komputerem w poszukiwaniu szybszej metody na wczytanie gry z kasety do swojego Commodore 64.