Co kupić na Dzień Nauczyciela 2016? 10 pomysłów
Nie masz pomysłu na prezent dla nauczyciela, a może jesteś belfrem i nie wiesz czego chcesz?
Co roku 14 października dzieci i młodzież uradowane tym, że nie będzie lekcji, tylko jakiś nudny apel, śmigają do szkół z nieśmiertelnymi goździkami. Kiedyś do goździków dokładało się laurki, czasami bombonierki, albo czekolady. Jednak, jeśli nauczyciel nie hoduje zwierząt przeżuwających, które mógłby nakarmić kwiatkami, albo nie ma stada dzieci, które mogłyby pochłonąć kilka kilogramów czekolady, to prezenty są trochę do bani. Nie wszyscy są w stanie dać taki prezent, więc zastanówmy się: Co mógłby chcieć dostać belfer ?
1. Barns & Noble Nook
Gdybym ja był nauczycielem, Boże chroń uczniów, to niewątpliwie chciałbym dostać czytnik np. Nook-a. Takiego prostego, niewielkiego, żebym mógł sobie literaturę piękną i tę brzydszą z Chomika ciągnąć i czytać to, na co mam ochotę bez chwalenia się okładką i noszenia dodatkowych ciężarów. Ewentualnie nie obraziłbym się, gdybym dostał Kindle’a, ale wolałbym Nook-a, bo jest bardziej hipsterski. Infrastruktura… e-tam, tutaj też wystarczy chomik.
2. Słuchawki
Najlepiej takie, które mają wbudowaną technologię wyciszającą dźwięki tła. Wtedy żaden dyżur na korytarzu, ani nudne rozmowy w pokoju nauczycielskim nie są straszne. Dźwięki z zewnątrz zostają na zewnątrz i możemy skupić się na konsumowaniu naszej ulubionej muzyki. Sam korzystam z Denon AH GC-20 od roku i nie mam zastrzeżeń. Słuchawki te stały się najlepszym towarzyszem wszelakich podróży np. koleją.
3. Moleskin
Jako, że ciągle ciężko mi zerwać z tradycją i lubię pisać ręcznie, piórem na grubych kartkach ucieszyłbym się z MoleSkine-a. Zwłaszcza tego z zieloną gumką, która oznacza „synchronizację” papieru z serwisem Evernote. Mniam…
4. Torba dla Geeka
Zakładając, że chcę być trendy nauczycielem, to przydałaby mi się jakaś hipsterska torba, im bardziej odjechana, tym lepiej. Może być z demosceny 🙂
5. t-Shirt stymulujący ego
Będąc prawie 20 godzin w tygodniu lepszym i mądrzejszym nie ma lepszego prezentu niż taki, który ego połechce jeszcze bardziej. Koszulka z napisem: Genius, albo „Jestem Bogiem” jest jak najbardziej na miejscu. No chyba, że któryś belfer się przejmie i pójdzie w ślady Magika… Chociaż może się nie rozpędzajmy.
6. Coś udającego iPada – Papeteria iTeach
iPad najnowszej generacji, wiadomo, powinien być na miejscu pierwszym, ale to rzecz droga i pewnie żadna klasa nie ma aż tak wysokiego uwielbienia dla swojego belfra, żeby całe wakacje pracować przy zbieraniu płodów rolnych, w celu zakupu prezentu. Zamiast tabletu można przecież kupić coś z całym jabłkiem i do tego bardziej offline. Nie ma co się narażać na to, że w klasie nie będzie internetu i biedny belfer zostanie odcięty od informacji. Stary dobry papier, w ładnym opakowaniu da radę.
7. Coś dla ceniących kreatywność i zaangażowanie, a nie cenę
Jeśli belfer należy do gatunku kreatywnych to prezent wypadałoby mu zrobić. Jeśli do tego ceni kreatywność i zaangażowanie na 100% ucieszy go obraz. Szybko, bezproblemowo robi się na przykład taki jak na powyższym video. Jeśli nie zabierze go do domu – trudno – klasa się ożywi, albo przynajmniej było trochę zabawy. Uważajcie tylko żeby nie spalić suszarki.
8. Kurs medytacji online
Jeśli widzicie, że nauczyciel może mieć problem z koncentracją, albo cierpliwością może warto zadbać o dobre samopoczucie. Aplikacja i serwis HeadSpace uczą medytacji w serii podcastów i materiałów video. Korzystam, polecam
9. Ręcznie wykonane słitaśne cokolwiek
To jest zasadniczo najtańsza wersja, która wymaga jednak zaangażowania. Dla pedagogicznie zakręconych będzie przedstawiał największą wartość, niemal okazanie dozgonnej miłości uczniowskiej. Działa jednak głównie na młodych nauczycieli, którzy pamiętają jeszcze ideały związane z niesieniem kaganka oświaty i takie tam. Reszta może się nie nabrać.
10. UWAGA! Prezent nie dla wszystkich – Pluszowy Zombie
Laleczka Voodoo, której można oderwać różne części ciała może być idealnym prezentem dla nerwusów z poczuciem humoru. Należy jednak uważać na tych, o niskiej tolerancji. Mogą się zdenerwować i po wspaniałym dniu KEN nastąpi ten gorszy ze sprawdzianem.
Urodziłem się w małym mieście na Podkarpaciu, tam po raz pierwszy zmuszono mnie tego, żeby zdobyć formalne wykształcenie, chociaż wolałem social learning, zbieranie puszek po napojach i przesiadywanie godzinami przed komputerem w poszukiwaniu szybszej metody na wczytanie gry z kasety do swojego Commodore 64.