NA SKRÓTY
Piotr Peszko
+48 605 570 195
ppeszko@gmail.com

Społecznościowy kurs e-learningowy (video)

Społecznościowy kurs e-learningowy (video)

19 kwietnia 2011

E-learning bez ekranów multimedialnych, ale za to z dużą ilością myślenia, refleksji i „rozmawiania” okazuje się być skutecznym rozwiązaniem. O tym w jaki sposób realizować takie nauczanie i dla kogo się ono nadaje opowiada Agnieszka Chrząszcz z Centrum eLearningu AGH.

PP: Kurs który prezentowałaś w trakcie EduCampa stoi po przeciwnej stronie “ekranowych” szkoleń. Czym spowodowane jest właśnie takie podejście?

Agnieszka Chrząszcz: Inne są potrzeby naszych uczestników, inne też cele chcemy zrealizować. My nie sprzedajemy żadnego produktu, nie szkolimy z procedur, nie wpajamy “treści”, które należy zapamiętać. Nasz cel jest pokrętny – chcemy pokazać, że można uczyć się wolniej ale głębiej. Zależy nam też na promowaniu refleksyjnego uczenia się, szczególnie w obszarze zdominowanym przez różne TIKi i inne gadżety elektroniczne. Stawiamy naszym uczestnikom poprzeczkę wysoko, choć to wyzwanie raczej intelektualne niż technologiczne. Chcemy, aby po zakończeniu kursu uczestnicy potrafili podjąć świadomą decyzję i uzasadnić: “mój kurs będzie wyglądał tak i tak bo…”. Nie stoimy na stanowisku, że “ekranowe” są złe. Jeśli są sensownie opracowane na pewno sprawdzą się w specyficznym kontekście, dla określonej grupy i określonego celu.

PP: Jaka jest skalowalność szkoleń “społecznościowych”. W przypadku szkoleń “ekranowych” ograniczeniem są aspekty techniczne, tutaj dochodzi chyba jeszcze czynnik ludzki. 

ACh: Rzeczywiście wiele zależy od grupy. Fajna aktywność może nie “zaskoczyć”, temat, który wywołał w jednej grupie gorącą dyskusję w innej może utknąć w martwym punkcie pomimo ciężkiej pracy moderatora. Zawsze jednak jest to doświadczenie, z którego czerpać mogą wszyscy uczestnicy. Skalowalność wynika raczej z typu aktywności – możesz “podłożyć” inną treść pod wymyślone przez nas działania i już masz nowy produkt, w nowym temacie.

PP: Czy jest jakaś szansa na porównanie skuteczności tych dwóch typów szkoleń online? 

ACh: Nie wiem, czy byłoby to poprawne metodologicznie 😉 – to bądź co bądź zupełnie różne szkolenia, rożne cele. Zatem co innego będziemy badać – w naszym kursie raczej byłyby to postawy, zdolność do refleksji, do krytycznej analizy, do podejmowania interakcji.

PP: Skoro nie możemy porównać tych szkoleń to kiedy warto pójść w jedną stronę, a kiedy w drugą? Nie jest przecież tak, że jeśli umiemy robić multimedia do elearning społecznościowy odkładamy na półkę i na odwrót. 

ACh: Jasne, że nie. U nas ograniczenie multimediów wiąże się przede wszystkich z – jak sam wiesz – małym zespołem projektowym ale i chęcią zminimalizowania kosztów. Dlatego kurs wciąż kosztuje 450 zł za 60 godzin. Druga sprawa to cel kursu i podporządkowanie mu narzędzi i środków przekazu – u nas jest wideokonferencja, jakieś narzędzia kooperatywne ale jesteśmy ekologami komunikacyjnymi, stawiamy na prostotę i dostępność także dla tych mniej zaawansowanych. Wiesz, to jest kurs podstawowy, skierowany dla ludzi, którzy wcale nie są ‘digital natives’.

PP: Biorąc pod uwagę cenę za godzinę szkolenia koszt dla uczestnika jest znikomy, a co za tym idzie zwrot z inwestycji będzie znaczny, tak? 
ACh: Eee tam, przy takiej małej grupie to raczej hobby 🙂 niż imponujące ROI. Ale wszyscy się uczymy, i my i uczestnicy, więc jeśli tak potraktujemy “zwrot inwestycji” to pewnie będzie znaczny.

PP: A co myślisz o pomieszaniu tych dwóch podejść, albo dołożeniu jeszcze np. video? Wtedy mamy video, interaktywne multimedia i społeczność – wilk syty i owca cała – jak trzeba to mamy działania refleksyjne, a i skalowalność można podnieść. 

ACh: Fajnie byłoby zrobić coś bardziej “multimedialnego” – może wideo? Tutaj mamy niebagatelną kwestię przepustowości sieci, gotowości ludzi na tego typu przekaz – ale pomysł wart rozważenia.

PP: Podsumowując, dla kogo jest elearning społecznościowy – uczelni wyższe, szkoły, korporacje? Gdzie Twoim zdaniem sprawdzi się on najlepiej?

ACh: Jak napisał jeden z uczestników naszego kursu, w firmie to ludzie chcą mieć kawę na ławę bez wgłębiania się w jakieś niuanse. No i racja, pewnie nie ma czasu ani potrzeby na głęboką refleksję nt. procedur BHP. Ale wszędzie tam, gdzie zależy nam na bardziej złożonych umiejętnościach, integracji grupy, gdzie widzimy wartość w uczeniu się od innych kurs społecznościowy się sprawdzi. Może także w firmie?

Educamp Warszawa – zobacz nasz kanał na EduStudio.pl
o-autorze
Piotr PESZKO

Urodziłem się w małym mieście na Podkarpaciu, tam po raz pierwszy zmuszono mnie tego, żeby zdobyć formalne wykształcenie, chociaż wolałem social learning, zbieranie puszek po napojach i przesiadywanie godzinami przed komputerem w poszukiwaniu szybszej metody na wczytanie gry z kasety do swojego Commodore 64.