NA SKRÓTY
Piotr Peszko
+48 605 570 195
ppeszko@gmail.com

Podcast 2EDU #18. Czy korporacje są w stanie wykorzystać potencjał kursów online?

Podcast 2EDU #18. Czy korporacje są w stanie wykorzystać potencjał kursów online?

6 grudnia 2017

Do nagrania tego podkastu skoniła nas rozmowa, którą odbyliśmy przed chwilą, a która została zapoczątkowana na grupie eLearning Robię. Dotyczy ona ciekawego tematu, który ostatnio przewija się non-stop, czyli kursów online i pewnych niezwykłości, które się z nimi wiążą. Z jednej strony takiego nie-korporacyjnego, czyli dlaczego korporacje tego nie robią, a drugi dotyczący oceny jakości. Gdybyś mogła zrobić wprowadzenie do tego korpo, albo nie-korpo…

Piotr Peszko: Spotykamy się z Martą na II Forum Edukacji Dorosłych w Warszawie. Okazuje się, że częściej spotykamy się na konferencjach niż poza nimi. Pewnie nie ma okazji, żeby się spotkać, ale myślę Marto, że pewnie nie wszyscy słuchacze podkastu Cię znają. Więc jakbyś mogła powiedzieć kilka słów o sobie…

Marta Eichstaedt: Cześć. Dzięki za zaproszenie do tego podkastu. Nazywam się Marta Eichstaedt i prowadzię swoją firmę WebComm, gdzie zajmujemy się webinarami. Z jednej strony szkolimy często trenerów wewnętrznych w dużych organizacjach, ale też firmach szkoleniowych, jak wykorzystywać pracę szkoleniową w wirtualnym pokoju do warsztatów, do form wykładowych szkoleń, a drugi obszar to po prostu organizacja webinarów i transmisji na żywo.

PP: Do nagrania tego podkastu skłoniła nas rozmowa, którą odbyliśmy przed chwilą, a która została zapoczątkowana na grupie eLearning Robię. Dotyczy ona takiego ciekawego tematu, który przewija się non-stop, czyli kursów online i pewnych fenomenów z nimi związanych.

ME: Ja i moja firma pracujemy głównie dla korpo. My akurat dostarczamy bardzo małą cząstkę elearningu, czyli najczęściej uczymy – tak, jak powiedziałam we wstępie – innych jak prowadzić swoje szkolenia w wirtualnych pokojach. Natomiast ten świat klasycznego elearningu funkcjonuje sobie wokół nas i bardzo często obserwuję, że to są takie wielkie projekty, które realizuje się przez rok. I jak już się ten content stworzy to on przestaje być aktualny. 

Wielkim fenomenem są dla mnie kursy online, które są dostępne w internecie, bardzo często reklamowane na Facebooku, na przykład przez bardzo zacnych twórców i trenerów, coachów. Widać taką bardzo fajną lekkość w tych kursach. To nie jest jakiś wielki content stworzony w Articulate, to są często formy wspierane mailingiem, dobrze zrobionym filmem, czy wieloma filmikami, lub screencastami umieszczonymi na prostej platformie. 

PP: Ja patrzę na to z dwóch perspektyw. Z jednej strony sam jestem autorem takiego kursu. Z tym, że ja go postawiłem na Moodlu, bo tak było dla mnie szybciej. Poszedłem już w ogóle w minimalizm. Ale uczestniczę też w kursie pisania, który jest cały zorganizowany na grupie fejsbukowej i to działa. Ja się tam uczę, to się nazywa Klub Pisarski, ale to jest społecznościowa metoda rozwojowa i to działa. Jednocześnie myślę, że jeśli miałbym, to przeskalować na korporację to wymagania skali, czyli obsługi na przykład wszystkich pracowników zabije taki pomysł. Poza tym jest tutaj spora różnica pomiędzy push, a pull. Korporacja ma podejście do szkoleń – push, a w kursach online jest pull, to użytkownik końcowy chce, a nie korporacja wymusza. Tutaj jest pierwszy obszar różnic jaki obserwuję. 

PREZENTACJERobię

ME: No to jest ciekawe, dlatego, że korporacje też widzą – rozmawiając z naszymi klientami – że są pewne grupy osób w obrębie firmy. Są tacy, którzy rzeczywiście chcą się uczyć i chodzą regularnie na tygodnie rozwoju. Z resztą w wielu korporacjach jest w tej chwili taka moda na organizację tygodni rozwoju. Natomiast one odbywają się w sposób taki klasyczny z tego co ja słyszę. 

PP: Ale klasycznie to działa. Człowiek jest odciągnięty od biurka, idzie na spotkanie, uczy się czegoś, coś sobie ponotuje, ktoś mu podpowiada, a w kursie online… To w zasadzie jest jeden z błędów, które organizacje popełniają, że nie masz przestrzeni, ani czasu na to żeby się uczyć. Ty masz to gdzieś i kiedyś zrobić, w tak zwanym międzyczasie, który jak wiemy nie istnieje. Jeśli mielibyśmy więc pierwszą rzecz wykrystalizować, no to może dlatego, że z klasycznej edukacji jest skorzystać łatwiej. Łatwiej jest pojechać na szkolenie na drugi koniec Europy na tydzień, niż udzielać się na grupie fejsbukowej przez tydzień. 

ME: Pełna zgoda i rzeczywiście ten brak usystematyzowania, czy brak pewnych zasad, jak się uczymy w organizacji za pomocą innych metod niż tradycyjne szkolenie. To jest dużym problemem i to obserwuję u wszystkich klientów. Natomiast jest jeszcze jedna rzecz. Zauważ, że wszystkie te kursy, które mają sukces, które są bardzo polecane w tzw. Internecie, są tworzone przez osoby, które też zbudowały swoją markę. To są osoby, które najczęściej dłużej już działają i są widoczne. Tworzą swoje treści, często bezpłatne, a kurs jest taką wisienką na torcie. Pewną przeszkodą jest właśnie to, że szczególnie w dużych firmach, trenerzy są anonimowi. Czy to trenerzy wewnętrzni, czy w firmach szkoleniowych, które pracują dla dużych firm. Stworzenie takiego kursu przez powiedzmy Martę, której nikt nie zna powoduje, że jest to kurs taki NoName. 

PP: Ja myślę, że Martę zna dużo osób. Z drugiej strony znam sytuacje, w których zapraszany jest jakiś guru z tematu X do tego, żeby poprowadzić szkolenie i on w zasadzie jest takim naganiaczem do tego, żeby sprzedać tam pięć jakichś innych sesji. 

Tutaj pojawia się fajna okazja. Może wziąć takiego rynkowego eksperta i poprosić go o skastomizowanie takiego szkolenia pod konkretną organizację. Otworzyła mi się tutaj taka klapka, że można by było spróbować tak zrobić. Z tym, że jak to w korporacji od razu byłby z tego wielki projekt. To by się nie dało zrobić tak, żeby to był tak samo lekki kurs. 

WEBINARYRobię

ME: No właśnie to jest bardzo ciekawe, bo my prowadząc szkolenia o tym jak szkolić w wirtualnych pokojach, w zasadzie już się spotykamy z tym podejściem robienia małych kursów, małych szkoleń, z tym że odbywają się one przeważnie przez webinaru, bo zespół jest bardzo rozproszony. Taki trend już jest. W dużych firmach łączy się to z tym, że trzeba kupić licencję. Nawet jak ona kosztuje 100zł to się ją kupuje bardzo trudno. Już nie będziemy wchodzić w detale, ale wszyscy, którzy pracują w korpo i dla korpo znają procesy zakupowe. To jest też pewien problem i przeszkoda. Wbrew pozorom wielkim problemem jest na przykład program do nagrywania screencastów. 

PP: Ja sam miałem przyjemość w takim procesie uczestniczyć. Aczkolwiek w jednej z firm, w której pracowałem i odpowiadałem za jakiś dział udało mi się kupić takie lekkie szkolenia z produktywności akurat, ale na takiej zasadzie, że pracownicy wchodzili na platformę twórcy, a nie że twórca tworzył coś wewnątrz organizacji. Teraz jak o tym pomyślę, to wyobraź sobie… Z perspektywy bezpieczeństwa korporacji postawienie w jej strukturach WordPressa, na którym ktoś się będzie logował i to oczywiście będzie musiał być Single-Sign-On i będzie musiało być spełnione X wymagań bezpieczeństwa itd. Myślę, że zainstalowanie takiego WP mogłoby zająć pół roku.

ME: Dokładnie, ale wracając do naszego pierwszego pytania: Czy korporacje są w stanie zaoferować swoim pracownikom lekkie, krótkie kursy, szybko tworzone, ale też o dobrej jakości?

PP: Ja myślę, że są, ale nie wiedzą, że mogą. 

ME: A czy powinny brać przykład z twórców znanych i widocznych na przykład na fejsbuku, którzy rzeczywiście osiągają spore sukcesy w sprzedaży takich kursów?

PP: Ja nie wiem czy to jest to samo. Nie wiem, czy sprzedaż takiego kursu nie ma zupełnie innych motywatorów niż kurs w korporacji. Michał Szafrański sprzedaje kurs o tym jak oszczędzać pieniądze. 

KALENDARZSzkoleń

ME: Jak wyjść z długów, on chyba miał taki kurs. 

PP: Możliwe, jak wyjść z długów, czy ostatnio, ktoś inny przygotował kurs Jak wybrać kredyt hipoteczny? Takie kursy pojawiają się non-stop. Z perspektywy korporacji slogany: jak wygrać, jak wybrać… mogą się nie sprawdzić. Korporacja myśli korzyścią organizacji, a nie końcowego użytkownika i to trochę odnosi się do mojego dzisiejszego wystąpienia. Trzeba zmienić podejście z: Jak tego nauczymy? – na: Jak oni się tego nauczą i co jest im tak faktycznie potrzebne. 

ME: To też z kolei prowadzi do takiego wątku, który ja obserwuje w korporacjach. Nie wiem jak on się sprawdza, na pierwszy rzut oka wygląda bardzo fajnie. Korporacje mając duże budżety kupują gromadnie i stadnie dostępy do serwisów, które oferują audiobooki, czy inne materiały na zasadzie: Macie tutaj, to się sami pouczcie tego, co was interesuje. Taki trend jest. 

PP: Ja na przykład miałem dostęp do portalu Lynda.com, miałem dostęp do świetnej rzeczy, której nazwy w tej chwili sobie nie przypomnę (GetAbstracts.com). To jest serwis, w którym są streszczenia książek. Zamiast 200 stron dostajesz 12. Bardzo często korzystałem z tego serwisu na przykład przygotowując się do konferencji. Myślę, że to jest fajny trend i mówię o tym dlatego, że w tej chwili tego nie mam. 

ME: Czyli jednak tę lekkość w e-szkoleniach już w korporacjach widać. 

PP: Widać, ale wdrożenie tej lekkości jest takie, że czasami łatwiej byłoby wziąć 10 takich lekkości i zrobić jedno wdrożenie , bo ten – jak to się ładnie mówi po angielsku – overhead (naddatek) wdrożenia obojętne, czy to będzie jeden serwis, czy będzie ich siedem, to się tak samo realizuje. 

PP: myślę, że przeszlibyśmy jeszcze do tej jednej kwestii, która nas nurtuje. Żeby przenieść tę lekkość to korporacji, to tam musiała być jakość. Co z tą jakością?

ME: No właśnie. To jest bardzo dobry temat i kiedy rozmyślałam na temat naszego spotkania i naszej rozmowy, to pomyślałam o filmie, który chyba sześć, czy siedem lat temu był szeroko komentowany. Film nosi tytuł: Blogerzy i ponieważ wtedy zjawisko blogowania było czymś absolutnie nowym, co dzisiaj może się wydawać już jakąś prehistorią i niektórzy mogą w to nie wierzyć, ale tak było. W tym filmie między innymi wypowiada się pewien dziennikarz, który mówi coś takiego: No tak, Ci blogerzy to mogą sobie pisać co sobie chcą, jak sobie chcą, a jednak w profesjonalnych redakcjach jest cały zespół redakcyjny, który czuwa nad prawidłowością, nad faktami, tak aby te informacje były sprawdzone i rzeczywiście pewną jakość miały. Myślę, że to jest podobny moment, kiedy właśnie te kursy online, dzisiaj tak popularne w internecie no też są różnej jakości. 

Ja ostatnio kupiłam pewien e-book, który był reklamowany jako pełne kompendium. W rzeczywistości były to materiały, które po prostu są instruktażami dostępnymi za darmo w sieci. 

PP: Ja na przykład kupiłem ostatnio „book”, a nie eBook i tam też pewne kwestie są nazwane trochę inaczej, a dla mnie są powtórzeniem pewnych rzeczy, które są znane i powszechnie dostępne. Druga natomiast rzecz, z którą się spotkałem, to mój e-book dostępny za darmo, w którym jest kilka ładnych lat pracy, a był potraktowany jako reklama. Myślę, że to jest po prostu bardzo nierówne. 

Rozmawiałem ostatnio na ten temat z Grzegorzem z eduweb.pl i on powiedział: Rynek to zweryfikuje. Z jednej strony myślę, że rynek to może zweryfikować tak samo jak zweryfikował do pewnego stopnia MLMy, ale z drugiej strony ile ludzi się na to nadzieje i ile ludzi wyda na to swoje ostatnie pieniądze podążając za obietnicą, że ten kurs zmieni ich życie. Tego się obawiam trochę i tutaj myślę, że fajnie byłoby sprawdzać tę jakość. 

OCEŃPodkast

ME: Zobacz, że tak naprawdę nie ma jednego narzędzia pozwalającego na weryfikację autorów. Mamy takie platformy jak Udemy i tam niby jest weryfikacja, ale z tego co widziałam i słyszałam to ona raczej nie dotyczy jakiegoś głębokiego wchodzenia w merytorykę i tu jest to podejście, że rynek i społeczność zweryfikuje, tymczasem pamiętajmy, że kursy online niosą ze sobą ten fenomen, że ludzie kupują w pewnych emocjach, a później z tego nie korzystają. Tutaj te dane na temat tego ile osób rzeczywiście wykorzystało materiały, czy przeszło przez kurs są różne. Od jednych twórców słyszałam, że jest to 20 procent osób, które nie otworzyły nawet kursu, inni mówią o 50%, a nawet większej jeszcze procentowej liczbie. Także ten rynek, to weryfikuje bardzo długo i bardzo dużo zależy od marketingu. 

PP: Na pewno tak. Ja patrzę na to, jak sam prowadzę swój kurs i jak mogę zweryfikować, czy on jest ok, czy nie ok. Kurs Storyline poprawiam z każdą edycją, bo to jest kurs społecznościowy. Bez tej współpracującej ze sobą społeczności kurs wiele by stracił i to jest informacja zwrotna, którą słyszę od uczestników. Powolny organiczny wzrost i wyszukiwanie ludzi do poprowadzenia takich kursów może być dobrym pomysłem, a z drugiej strony bardzo popularny sampling. Skoro trener może przyjechać do firmy i zrobić próbkę swojego szkolenia, bo takie są wymagania, to uzyskanie jednego konta demo i przeglądnięcia treści przez doradcę, czy eksperta merytorycznego może mieć sens. 

Podsumowując tę naszą rozmowę, myślę, że trzeba po prostu mówić: Sprawdzam

o-autorze
Piotr PESZKO

Urodziłem się w małym mieście na Podkarpaciu, tam po raz pierwszy zmuszono mnie tego, żeby zdobyć formalne wykształcenie, chociaż wolałem social learning, zbieranie puszek po napojach i przesiadywanie godzinami przed komputerem w poszukiwaniu szybszej metody na wczytanie gry z kasety do swojego Commodore 64.