Nie ma WIFI na pustyni
Ostatnio sporo czasu spędzam w szkole. Nie dlatego, że pałam jakimś głębokim uczuciem do jej zapachu, czy pasjonującej architektury wnętrza. Mus zajęć taneczno-ruchowych, na które chce uczęszczać moje potomstwo. Żeby nie marnować czasu zabieram ze sobą komputer, bo zawsze jakieś zaległe maile, coś do uporządkowania, coś do przeczytania. Generalnie godzina bez internetu robi mi dobrze.
Godzina bez internetu
Brak sieci przy jednoczesnym posiadaniu komputera jest świetnym wynalazkiem. Bycie offline pozwala nam skupić się na czytaniu, analizowaniu, pisaniu i wielu innych działaniach niestandardowych w wypadku obecności łącza.
Gdybym na przykład chwilę temu miał internet nie odpisałbym tak wyczerpująco na maile, bo okazałoby się (to nieuchronna przyszłość), że muszę skupić się na 10 wiadomościach, a nie na 3. Brak internetu daje więcej czasu, a ten z kolei przełożył się na jakość.
Off jest fajny na chwilę
Kiedy już napisałem maile, zacząłem przeglądać swoją listę ToDo (dla polonistów: listę rzeczy do zrobienia). No i klops. Oprócz odpisania na maile wszystkie działania, które muszę wykonać jeszcze dzisiaj wymagają dostępu do jakichś narzędzi, systemów i wszystkiego co jest, tam gdzie nie ma mnie – w Internecie.
Zacząłem więc szukać dostępnych sieci. No i klops! Pomimo tego, że dostępnych jest 11 sieci WiFi (zapewne z okolicznych wielkopłytowych zabudowań), to do żadnej nie można się podłączyć. Nie ma się co dziwić pochodzą od jednego z największych operatorów osiedlowych kablówek. Ale jak to w szkole…
Nie ma WIFI
W domu jest, w McDonaldzie jest, w galerii handlowej jest, w rynku jest, w pracy jest, w kościele… no ok, może tutaj nie ma. W szkole nie ma WIFI. Nie mieści mi się to w głowie. W szkole nie ma WIFI. Nie ma WIFI dla uczniów, nie ma WIFI dla nauczycieli, nie ma WIFI dla dyrektora. Po prostu nie ma.
Wniosek z tego bardzo prosty. W szkole nie korzysta się z narzędzi – żadnych narzędzi – które wymagałyby bezprzewodowego dostępu do internetu. Nie korzysta z nich dyrektor, nauczyciele, ani uczniowie. Nie ma takiej potrzeby. Myślę, że podobnie jak ja. Wszyscy w szkole skupiają się na czytaniu, analizowaniu, pisaniu i wielu innych działaniach niestandardowych w wypadku obecności łącza, a nie realizowaniu zadań z własnej listy ToDo. Ja tam nie muszę pracować. Przykro, że inni muszą.
Operacyjna doskonałość
Przygotowując prezentację na podsumowanie projektu realizowanego przez Ośrodek Rozwoju Edukacji zastanawiałem się nad tym co zmieniło się w edukacji od 1989 roku i w jakim kierunku powinna zmierzać edukacja dzisiaj. Po kilku tygodniach zastanawiania się i analizowania różnych źródeł doszedłem do wniosku, że nowa edukacja powinna opierać się na dwóch filarach, dwóch nakłądających się na siebie ideach: doskonałości operacyjnej, któa związana jest z technologią i indywidualnych relacjach.
To pierwsze możemy kupić, a to drugie na nowo docenić.
Cała prezentacja dostępna jest na Slideshare.
Urodziłem się w małym mieście na Podkarpaciu, tam po raz pierwszy zmuszono mnie tego, żeby zdobyć formalne wykształcenie, chociaż wolałem social learning, zbieranie puszek po napojach i przesiadywanie godzinami przed komputerem w poszukiwaniu szybszej metody na wczytanie gry z kasety do swojego Commodore 64.