NA SKRÓTY
Piotr Peszko
+48 605 570 195
ppeszko@gmail.com

Samozwańczy nauczyciele z internetu

Samozwańczy nauczyciele z internetu

3 sierpnia 2013

Tuż przed zakończeniem roku szkolnego, a dokładnie 7 czerwca Maciek Mediafun Budzich zorganizował MediafunLAB. Konferencję blogersko-vlogerską, czy jak kto woli wspólne mizianie pseudo-branży. Z racji tego, że pojawił się temat edukacyjny i miałem przyjemność w nim uczestniczyć chciałbym się podzielić swoimi (i nie tylko) spostrzeżeniami na ten temat.

Obejrzyj nagranie

PREZENTACJERobię

A co na to nauczyciele?

Pewne elementy z polimatów pewnie można by wykorzystać jako bazę do dyskusji na godzinie wychowawczej (zawsze to łatwiej youtube zapuścić niż szukać plyty DVD z jakimś materiałem dyskusjo-rodnym)

– Marcin Zaród

Obejrzałam kilka wyrywkowo, pomysły ciekawe, choć raczej dla szkoły ponadpodstawowej. Z części na pewno bym skorzystała. Już widzę gimnazjalistów z butelką coli, mentosami i prezerwatywą, na samym oglądaniu to by się nie skończyło. Problem w tym, jak do zastosowania takich materiałów podeszliby rodzice i dyrekcja.

– Małgorzata Rabenda

Najpierw trzeba sprawdzić co się pokazuje uczniom na lekcjach, bo na drugi dzień będziemy mieć wizytę u Dyrektora co to wyprawiamy. Natomiast dobrze, że ktoś stara się wspomóc tych nauczycieli, którzy nie mają zaplecza ani niestety chęci do prostych doświadczeń.

– Barbara Halska

Świetny materiał na lekcje, tym bardziej ze jest to zobrazowane genialnie, a w wielu szkołach nie wykonuje się eksperymentów. Wszystko co jest inne, zaskakujące, inspirujące powinno być wykorzystywane na lekcjach, oczywiście po wcześniejszym zweryfikowaniu; można też uczniom zlecić, aby zweryfikowali. Poza tym takie programy mogą tylko zmotywowac moim zdaniem, pokazują ze nauka, zdobywanie wiedzy to nie tylko wkuwanie i nuda.

– Marta Florkiewicz-Borkowska

Film pokazywany na zaplanowanej lekcji muszę sobie ściągnąć lokalnie, i odtwarzać niezależnie od sieci. Oczywiście spontanicznie pokazuję co się da.

A naukową poprawność sprawdza każdy wg własnej wiedzy i specjalności. Zawsze można zapytać kolegi, koleżanki.
Można stosować wszystko, co nauczyciel uzna za stosowne. Jak pracowałem w szkole przy zakładzie poprawczym, to chemii i fizyki (z uwagi na niebezpieczeństwo ze strony uczniów) zamiast doświadczalnie uczyliśmy właśnie z filmików z płyt, YT i kto jaki znalazł.

– Jacek Ścibor

To jest YT..nie musisz, nikt nie zmusza, nie ma nawet chyba prawa by to co zamieszczam było prawdą i tylko prawdą. A ten kto stosuje taki film na zajęciach, ponosi sam odpowiedzialność za to czy dany materiał zna czy wkłada jako ciekawostkę. Tak np. wzór matematyczny- jak sądzisz, kto puści taki film nie wiedząc, że jest prawidłowy? Matematyk pewnie nie zrobi sobie takiego sepuku.

– Sławek Kubat

Nikt nie zdejmie z nauczyciela odpowiedzialności czym i jak posługuje się w pracy z uczniami. W szkole wszystko można wykorzystać, nawet to, co ma błędy (czy we wskazanych przypadkach są błędy- nie wiem, nie znam wskazanych adresów). Problem tkwi – moim zdaniem gdzie indziej. Autorom tych”źródeł” wydaje się (chyba), że tworzą coś, co ma ZASTĄPIĆ szkołę, a to już na pewno nie jest prawda.

– Ewa Kędracka

""
1
Previous
Next
o-autorze
Piotr PESZKO

Urodziłem się w małym mieście na Podkarpaciu, tam po raz pierwszy zmuszono mnie tego, żeby zdobyć formalne wykształcenie, chociaż wolałem social learning, zbieranie puszek po napojach i przesiadywanie godzinami przed komputerem w poszukiwaniu szybszej metody na wczytanie gry z kasety do swojego Commodore 64.