NA SKRÓTY
Piotr Peszko
+48 605 570 195
ppeszko@gmail.com

Pokolenie Czerskiego i media. Nadzieja i przekleństwo.

Pokolenie Czerskiego i media. Nadzieja i przekleństwo.

5 marca 2012

Ostatni raport Pew Research Center zrealizowany w ramach projektu “Internet & American Life Project” prezentuje interesujące wyniki. Przyszłość może być niezwykle interesująca i właściwie moglibyśmy spać spokojnie, gdyby nie małe “ale”, które było do przewidzenia.

Raport dotyczy Amerykanów, ale w tym wypadku chyba nie powinniśmy mieć złudzeń, że młodzi ludzie z innych krajów, podłączeni niemal od dziecka do internetowej sieci, funkcjonują w podobnej rzeczywistości, w podobnych warunkach i czeka ich podobna przyszłość (nie zamierzam dalej zastanawiać się nad potencjalnymi różnicami, można mieć pretensje). Zdaniem badaczy

“Nastolatki i młodzi dorośli, którzy od dzieciństwa mieli ciągły kontakt ze sobą nawzajem i stały dostęp do informacji, będą zwinnymi, szybko działającymi wielozadaniowcami, traktującymi internet jak swój zewnętrzny mózg i podchodzącymi do problemów w inny sposób niż ich rodzice”[1].

To pozytywna wiadomość, podkreślająca, że możliwości interakcji i dostęp do treści pozwalają dorastającym z i w sieci na rozwój. Jest jeszcze jedna, mroczna strona wyników badania. Zdaniem badaczy “to pokolenie będzie przejawiać głód natychmiastowej nagrody i szybkich usprawnień oraz głęboką lukę w zakresie umiejętności wnikliwego myślenia (deep-thinking)”[2].

PREZENTACJERobię

Pokolenie C(zerskiego)

Wnioski z badania Pew pokrywają się z kilkoma innymi doniesieniami na temat osób korzystających od dzieciństwa z sieci. Według raportu “State of the Media: U.S. Digital Consumer Report”[3]. przygotowanego przez Nielsen, można mówić o “pokoleniu C.” – osobach w wieku 18-34 lata.

Jak można przeczytać w jednym z opracowań, wspomniane pokolenie

“przenosi osobiste związki – ze sobą nawzajem i z treścią – na nowe poziomy, nowe urządzenia i nowe doświadczenia jak żadna inna grupa wiekowa”[4].

Znowu mowa o Amerykanach – co doskonale uzupełnia raport Pew – o polskich warunkach i korzystaniu z sieci we wspomnianym przedziale wiekowym moglibyśmy zapewne przez moment porozmawiać (ale to innym razem).

Drugim odniesieniem do raportu na temat dostępu do sieci i konsekwencji szybkich, hipertekstowych interakcji, może być manifest Piotra Czerskiego “My, dzieci sieci”[5]. Przytaczanie cytatów nie ma sensu, tekst “przeorano” na całym świecie. Warto jednak zwrócić uwagę, że Czerski, urodzony w 1981 (nie wiem, skąd to wiem, wierzę, że przeczytałem, a nie zdradzam osobiste info) dosięga górnej granicy amerykańskiego “pokolenia C.”, która w innych tekstach bywa wyznaczana na 32 lata.

Obawiam się, że w Polsce Czerskiego należałoby przypisać do sieciowej awangardy, zwłaszcza że od lat “przebywa” (w cudzysłowiu?) w sieci, pracuje z nią i w niej i jest w czołówce osób, które polską sieć budują i o niej myślą. Zaryzykowałbym nawet, że chociaż Piotr jest dzieckiem sieci, wielu jego znajomych, nawet starszych aktywistów, którzy w walce przeciwko ACTA stali się węzłami, rozprowadzającymi opinie na temat porozumienia, również.

Ale i wielu rówieśników Czerskiego, jak i moich, to sieciowe przedszkolaki (bez obrazy dla dzisiejszych przedszkolaków, przypominam sobie własne czasy “zerówki”). Potrafią korzystać z fejsa, ściągnąć film z chomika, ale korzystanie z popularnych serwisów, “zlubianie na łolu”, czytanie niusów w sieci nie oznacza jeszcze bycia sieciowym dzieckiem (mówię to na własną odpowiedzialność). Co więcej, pracując siódmy rok na uniwersytecie i zajmując się z pierwszym rokiem studiów rozpoznawaniem sieciowych możliwości edukacyjnych, z przykrością stwierdzam, że dziećmi sieci, w rozumieniu Czerskiego, nie są nawet dziewiętnastoletni studenci i studentki. Z roku na rok coraz lepiej, zbliżamy się do ideału, rzeczywiście jednak tracąc po drodze kilka innych umiejętności.

KALENDARZSzkoleń

Cyfrowa awangarda edukacyjna?

Manifest Czerskiego, który przez przypadek zdominował czytany przez Was tekst, jest ważny dla mnie z powodu wskazania pęknięcia w polskim społeczeństwie. Było ono widoczne już wcześniej, nie jest to odkrycie Ameryki. Kiedy bliżej przyjrzeć się sytuacji w polskiej szkole – widać kompletne niezrozumienie ze strony projektujących podstawy programowe, w stosunku do osób, które skazane są na 12 lat edukacji. Żeby system szkolnictwa nie był zupełnie oderwany od doświadczeń większości osób, które spędzają młodość w szkole, niezbędna jest diagnoza sytuacji i zaproponowanie zmian.
W ramach projektu “Cyfrowa Przyszłość” zrobiliśmy na razie jedno – w sieci dostępny jest raport “Edukacja medialna i informacyjna – raport otwarcia”[6], w którym opisujemy, jak sytuacja wygląda w Polsce. Obecnie w drugim etapie projektu budujemy katalog kompetencji, jakie powinny posiadać osoby na różnych szczeblach edukacji, ale także uczące się już poza szkołą, jeśli w ogóle chcemy marzyć o cyfrowej przyszłości. Nasze lekkie zapóźnienie technologiczne, związane z dostępem do urządzeń i szybkiej sieci (raczej w kontekście ekonomicznym) oraz zanurzenie szkoły w tradycyjnie rozumianej kulturze pisma, może paradoksalnie dawać nam ogromne możliwości.

Skoro korzystanie z sieci od dzieciństwa, chociaż daje szanse na dużą nagrodę, jest jednocześnie ogromnie ryzykowne, a młodzi ludzie za dziesięć lat mogą nie rozumieć, co czytają, nie mówiąc o krytycznej lekturze dłuższych tekstów, skorzystajmy z tego, co mamy. Wyznaczając kompetencje niezbędne w świecie przyszłości (szkoła zawsze powinna kształcić m.in. do przyszłości, ale zawsze jest zanurzona w przeszłości i jeszcze nadąża za dzisiaj więc skonstruowana w analogowym świecie, w rzeczywistości hiper-prędkości informacji nie daje rady) i na ich bazie konstruując programy edukacyjne, nie uciekajmy zupełnie od analogowych tradycji. Może się bowiem okazać, że równoległe kształcenie na bazie nudnych lektur, wymaganie pisania długich tekstów “na żywo” (czy to na komputerze, czy ręcznie), może nas uchronić od negatywnych skutków cyfrowej rewolucji. I może warto utrudnić sobie robotę, jeśli jest szansa, że szerokie przygotowanie do mediów i informacji może mieć bardzo pozytywne skutki. Mogłaby to być również forma walki z rozdmuchanym plagiatem, ale to już temat na inny tekst i kiedyś o tym pisałem [7].

Krótko mówiąc – jeśli twórczo podejdziemy do sprawy, wysłuchamy ostrzeżeń, zaleceń, przemyślimy prognozy i skorzystamy z tego, co już potrafimy, możemy być sieciową awangardą. Jak Piotr

WEBINARYRobię
""
1
Previous
Next
o-autorze
Piotr PESZKO

Urodziłem się w małym mieście na Podkarpaciu, tam po raz pierwszy zmuszono mnie tego, żeby zdobyć formalne wykształcenie, chociaż wolałem social learning, zbieranie puszek po napojach i przesiadywanie godzinami przed komputerem w poszukiwaniu szybszej metody na wczytanie gry z kasety do swojego Commodore 64.