Jak zrobić e-podręcznik? Wywiad z FunEnglish
Na e-podręczniki już sobie ponarzekałem jakiś czas temu. Okazuje się, że są inicjatywy, które mogą służyć za przykład. Nie tak dawno pisaliśmy o projekcie FunEnglish, a teraz przyszedł czas na wywiad i dopytanie o szczegóły powstania projektu, możliwości jego wykorzystania i przyszłość. Zapraszam do wywiadu z Krzysztofem Wojewodzicem, który stworzył FunEnglish.pl
Stworzyliście pierwszy w Polsce internetowy podręcznik zaakceptowany
przez MEN. Pozostaje pogratulować, ale od czego się zaczęło? Skąd
pomysł?
Jestem nauczycielem angielskiego. Mam tablicę i kredę. A co mają moi uczniowie? – gry, filmy z animacjami 3d, teledyski, kolorowe zdjęcia… Jednym słowem – mają wszystko to, co oferuje dziś Internet. W 2009 napisałem więc o grant unijny i udało się – otrzymaliśmy 85% dofinansowania na stworzenie e-kursu dla dzieci w wieku 6-12 lat! Teraz kończymy projekt i zbieramy jego owoce, wyróżnienie MEN to jedno, ale dostaliśmy także European Language Label – to europejskie wyróżnienie za innowacje w dziedzinie języków obcych. Byliśmy jedynym wydawcą, który otrzymał takie wyróżnienie.
Jak z Waszego podręcznika może skorzystać szkoła czy nauczyciel angielskiego?
Podręcznik FunEnglish doskonale sprawdza się na tablicach interaktywnych, w pracowniach komputerowych, ale także do zadawania zadań uczniom w domu. Teraz prawie każde dziecko ma dostęp do Internetu.
A jak wygląda wykorzystanie indywidualne?
Kurs jest skonstruowany jak gra społeczniościowa: dziecko zyskuje punkty, może ‘polubić’ grę, a informacja o tym znajdzie się na ‘wallu’ kolegów z klasy. Może rzucać innym wyzwania językowe. Wreszcie – zyskuje poziomy, reputację, gwiazdki etc. Dlatego z podręcznika mogą korzystać nie tylko szkoły, ale i indywidualni uczniowie.
Na czym polega idea tego podręcznika? Jak pomaga nauczycielowi?
To pierwszy podręcznik, który wykorzystuje bogactwo współczesnych multimediów, a zarazem ma bardzo solidne podstawy metodyczne. Są tu i gry, i fotolekcje (mówiące flashcards), filmy z animacjami 3D wszystkich lokacji, piosenki z trybem karaoke…
Dla nauczyciela to 819 stron podręcznika i ćwiczeń zebranych na jednej platformie.
Jak oceniacie z własnej perspektywy polski rynek edukacyjny?
Teraz czas jest wyjątkowo ciekawy. Wydawcy czują nacisk szkół na multimedia, ale dotychczas wydawali książki, więc nie wiedzą, jak to robić. Po drugie, szkoda im inwestować w coś, co i tak dobrze się sprzedaje. Bo po co inwestować miliony w multimedia, skoro można jeszcze uczyć z książek? Niewątpliwie, nasz produkt jest wyłomem w rynku wydawniczym. Wkrótce okaże się, jak dużym. Dostajemy dużo zapytań od wydawców, którzy chcą, byśmy zrobili im ‘multimedia tak fajne jak w FunEnglish’.
Czy jest coś, co należałoby natychmiast zmienić?
W szkole nie da się niczego zmienić natychmiast. Trzeba strategii i co najważniejsze – słuchania osób, które na szkole się naprawdę znają. Dlaczego program e-szkoła układają urzędnicy, skoro w Jarocinie gmina kupiła 853 laptopy, i jest tam człowiek, który koordynował ten program – Andrzej Grzybowski. Zna odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie powinno w tym temacie zadać MEN. Na razie nikt z MEN się z nim nie skontaktował…
Jak widzicie dalszy rozwój produktu?
Od października sprzedajemy nasz kurs dla licealistów i dorosłych osób – angielski123.pl. Był bestsellerem października i listopada. W grudniu wkroczyliśmy z podobnym impetem na rynek niemiecki. Do wiosny będziemy w Hiszpanii, Francji, Czechach i Rosji…
W styczniu premiera w Polsce niemiecki123.pl . W lutym hiszpanski123.pl. W marcu – francuski123.pl Znów będą filmy z native speakerami i efektami 3D, gry interaktywne i masa atrakcji. Kursy będą dla licealistów i osób dorosłych.
Czy będą kolejne podręczniki, np. do polskiego ?
Co do podręczników, na razie chcemy skupić się na licealistach i klientach indywidualnych. Jesteśmy też otwarci na propozycje od wydawnictw, które chciałby nam zlecić zrobienie internetowego podręcznika.
Zdjęcie: thepeachmartini
Urodziłem się w małym mieście na Podkarpaciu, tam po raz pierwszy zmuszono mnie tego, żeby zdobyć formalne wykształcenie, chociaż wolałem social learning, zbieranie puszek po napojach i przesiadywanie godzinami przed komputerem w poszukiwaniu szybszej metody na wczytanie gry z kasety do swojego Commodore 64.