Konferencja Moodle Moot – czego się nauczyłem?
Jadąc na Moodle Moot tworzyłem sobie w głowie całą listę oczekiwań. Niektóre z nich urosły do uprzedzeń, a niektóre zamieniły się w chęci. Nauczyłem się jednak przez te niecałe dwa dni sporo.
Przede wszystkim tego, że: Polska moodlem stoi. Taki banner mógłby zawisnąć nad drzwiami hotelu Ostaniec, gdzie odbyła się w tym roku konferencja Moodle Moot. Specjaliści z całej Polski zjechali się na Jurę Krakowsko-Częstochowską, żeby podzielić się doświadczeniami i zacieśnić relacje spotykając się na żywo. Dwa dni napakowane były prezentacjami jak regionalne (polecam) pierożki farszem, a organizatorzy perfekcyjnie ogarnęli prelegentów fizycznych i wirtualnych. Zwłaszcza to drugie bywa sztuką, ale nie będę im więcej słodził, bo jeszcze odpuszczą i za rok nie będzie lepiej.
Zięć i teść
Narzekają więc zięcie na to, że moodla można by było zamienić na coś lepszego i innego, ale w zasadzie nie mają pomysłu na co. Narzekają, że trzeba „na około”, ale wiedzą, że w innych narzędziach nie da się wcale. Narzekają, że funkcji za dużo, a potem mówią o tym, co warto doinstalować. Narzekają więc zięcie na teścia – moodla, ale innych kompanów do wódki nie mają, więc nauczyli się obok siebie, a czasami nawet ze sobą żyć i nastała…
Dojrzałość technologiczna
Nie pozostaje nic innego jak się cieszyć. Połączenie doświadczenia, specjalistycznych firm, niskich cen hostingu i dostępności rozwiązań spowodowało, że nikt nie skarżył się na problemy technologiczne. Nie było tematów związanych z serwerami, skalowaniem, integracją i tym podobnymi – to dobry znak. Niestety tuż za technologicznym zaawansowaniem człapie…
Niedojrzałość organizacyjna
Publicznie i wprost nikt nie narzekał. Raczej chwalili. Niestety w kuluarach okazało się, że największy problem tkwi w organizacjach, które gotowe są tylko na korzyści płynące z elearningu i skrupulatnie pomijają kwestie związane z inwestycjami i rozwojem.
Pojawiły się też zdania, że w polskich uczelniach:
- elearning robi się za darmo,
- elearning robi się w międzyczasie,
- nie zawsze wiadomo, czy ktoś z niego korzysta.
Na szczęście nie wszędzie jest tragicznie, bo najbardziej dojrzałe centra e-learningu działają jako…
Instytucje doradcze
Okazuje się, że fakt posiadania czasu i dość luźnego podejścia do osiąganych rezultatów, a także możliwość próbowania, testowania i prowadzenia badań sprawiły, że uczelniane centra e-learningu dojrzały do roli instytucji doradczych. Bardzo ciekawe dla mnie okazało się też to, że proponują one nie tylko e-learning w postaci zawieszonych na moodlu zasobów, ale pomagają projektować całe ścieżki rozwojowe. Brawo Wy!
Do siedmiu razy sztuka
Tak nie mówi żadne przysłowie, ale tak właśnie było z moim uczestnictwem w Moodle Moot. Wina tylko moja, bo organizatorzy za każdym razem zapraszali, a ja za każdym razem za mało się przykładałem. Mea culpa! Mam nadzieję, że nie zawiodłem ich tym razem i że zaproszą za rok. Mam też nadzieję, że zaproszą też ludzi, który nie związani są z uczelniami, a w moodlu robią po łokcie (np. CEZRF).
Na sam koniec bardzo dziękuję za zaproszenie, wszystkie przybite „piątki” i wypite oranżady.
A i jeszcze jedno, zmieniam slogan z początku na: Polska akademia Moodlem stoi!
Urodziłem się w małym mieście na Podkarpaciu, tam po raz pierwszy zmuszono mnie tego, żeby zdobyć formalne wykształcenie, chociaż wolałem social learning, zbieranie puszek po napojach i przesiadywanie godzinami przed komputerem w poszukiwaniu szybszej metody na wczytanie gry z kasety do swojego Commodore 64.